BINAR - systemy komputerowe

ChKS Łódź - Orzeł Łódź 2:0 (0:0)

ChKS Łódź - Orzeł Łódź 2:0 (0:0)

Mecz rozpoczął się dość spokojnie. Optyczną przewagę uzyskali gospodarze, ale umiejętnie się broniliśmy i nie dochodziło do groźnych sytuacji.

Gdy wydawało się, że w pierwszej połowie nic ważnego się nie wydarzy w 30 minucie sędzia zaczął swój spektakl. Zdecydował, że to on ma być najważniejszą osobą na boisku i podejmował bardzo dziwne decyzje. Najpierw po zderzeniu Daniela Suskiewicza z przeciwnikiem pokazał naszemu zawodnikowi czerwoną kartkę, pomimo tego iż zawodnik ChKS wcale nie wychodził na czystą pozycję (piłka odbiła się do tyłu), a faul jeżeli w ogóle był to na pewno nie był brutalny. Po tym zdarzeniu i ewidentnym skrzywdzeniu naszej drużyny (nawet zawodnicy i ławka ChkS były zdziwieni czerwoną kartką), rozpętała się burza. Nasza drużyna protestowała, co zakończyło się kolejną czerwoną kartką dla Adama Katowicza i usunięciem trenera Piotra Wosika na trybuny. Sędzia kompletnie nie panował nad sytuacją, umiał jedynie wyciągać z kieszeni kolejne kartki. Uważam, że takie osoby krzywdzą młodzież i skutecznie zniechęcają do gry w piłkę nożną. Nie widzę także dla tego sędziego szans w dorosłej piłce - takie błędy i sposób sędziowania będą się kończyły nie tylko awanturą na boisku, ale i na trybunach, a to jest już niebezpieczne.

Nasi zawodnicy były tak zszokowani, po tym wydarzeniu, że nie byli w stanie podjąć gry. Sędzia odliczał kolejne sekundy, by wcześniej zakończył mecz i ukarać nas walkowerem. Ale tu się zawiódł, zawodnicy się uspokoili i podjęli nierówną walkę w 9 na 11. Pomimo ataków ChKS'u wynik do przerwy pozostał remisowy.

Taktyka na drugą połowę była oczywista trzeba było ustawić głęboką defensywę i próbować kontrować. Życie sprowadziło taktykę do ustawienia 6-0-2. Było ono podobne do ustawienia w piłce ręcznej. 6 chłopaków grało "na kole" i w razie potrzeby wyskakiwało atakując przeciwnika, a 2 próbowało atakować bramkę przeciwnika. O dziwo, to mu pierwsi mieliśmy szansę by zdobyć bramkę, ale Dominik Kępys minimalnie przestrzelił w sytuacji sam na sam. Niestety z każdą minutą mieliśmy coraz mniej sił i w końcu gospodarze strzelili bramkę, a po kilkunastu minutach drugą co ustaliło wynik meczu.

Ogromne słowa pochwały należą się wszystkim chłopakom, którzy zostali na boisku i walczyli o jak najlepszy wynik. Czasami porażka też jest zwycięstwem: zwycięstwem nad samym sobą. Tak było w tym przypadku. Czapki z głów.

p.s. Filmu z meczu nie ma, bo po wydarzeniach w 30 min. przerwałem nagrywanie i starałem się pomóc chłopakom w podjęciu dalszej walki.

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości